W 1987 roku Tadeusz Reschke zajął drugie miejsce w plebiscycie na najlepszego sportowca Ziemi Wałbrzyskiej organizowanym przez „Trybunę Wałbrzyską”. Tuż po ogłoszeniu wyników na łamach tygodnika pojawił się wywiad z liderem wałbrzyskich koszykarzy. Prawdziwym liderem. Takim, o jakim marzą do dziś największe kluby i najsłynniejsze drużyny. W tamtych czasach drużyna miała jedynie dwa „czasy” w ciągu każdej połowy meczu. Brano je z wielką rozwagą. W czasie gry na boisku najważniejszy był lider, niekoniecznie rozgrywający, który kierował grą, a przede wszystkim mobilizował swych kolegów do odpowiedniego działania. Takim liderem był właśnie Tadek Reschke - niezastąpiony do dziś koszykarz naszego Górnika. To jemu przypadło w udziale utrzymanie piłki w ostatnich sekundach meczu decydującego o Mistrzostwie Polski w 1988 r. Należało mu się. Przypomnijmy sobie, co na rok przed tym wydarzeniem mówił dziennikarzowi Trybuny Wałbrzyskiej...
czytaj więcej... (kliknij)
(drugie miejsce w internetowym TURNIEJU JEDNEGO WIERSZA IM. ANNY KAJTOCHOWEJ w 2025 roku)
(opowiadanie otrzymało wyróżnienie Podlaskiej Redakcji Seniora w konkursie „Srebro nie złoto” w 2025 roku)
czytaj więcej
(opowiadanie nagrodzone trzecim miejscem w konkursie „Szczawno przyszłości” w 2025 roku)
czytaj więcej
Halina usiadła na brzegu łóżka. Spojrzała na sześcioletnią córką. Na sąsiednim łóżku leżał siedmioletni syn.
- Czas na bajkę na dobranoc… - szepnęła czule – O czym mam opowiedzieć?
- O kocie w butach! O chatce z piernika! O złotej rybce! – zaczęły się przekrzykiwać dzieci.
Uśmiechnęła się:
- Dobrze, niech będzie o złotej rybce… Posłuchajcie uważnie… Nad brzegiem morza, w ubogiej chatce żył rybak z żoną. Biednie u nich było, oj biednie. Codziennie rybak wypływał na połów, ale łowił niewiele. Pewnego dnia zarzucił sieć i złowił złotą rybkę. Ta ludzkim głosem błagała go, by ją wypuścił, a ona spełni trzy jego życzenia. Rybak serce miał dobre i wypuścił rybkę bez wahania. Wrócił do chaty, opowiedział wszystko żonie. A ta jak nie ryknie na niego: „Dlaczego nie wypowiedziałeś żadnego życzenia!? Wracaj na brzeg, wołaj tę rybę i poproś chociaż o nowe koryto. Nasze stare już się rozpadło!”….
I tak Halina snuła opowieść o spełnianiu życzeń, chytrości i zachłanności, która została ukarana. Dzieci wysłuchały, zamknęły oczy i zasnęły.
„Jakże pięknie być matką” – pomyślała Halina. Pocałowała każde z dzieci w czoło i poszła do kuchni zmywać naczynia.
III miejsce w konkursie „Miniony, obecny, nadchodzący” organizowany przez „Pałac w Gądnie”w 2025 roku