sowie

Basket and witches czyli sposób na uratowanie polskiej koszykówki

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Data newsa: 2014-03-18 13:35

Ostatni komentarz: …. Bardziej zwróciłabym uwagę na brudne stopy kobiety, aniżeli na brudna sierść psa.
dodany: 2022.03.30 20:12:36
przez: Diane
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:42

Ostatni komentarz: super...szkoda, że nie napisałaś jaki kościół w Wałbrzychu. PIsz dalej na na koniec roku książka. ja swoją szykuję na i półeocze...
dodany: 2021.01.18 11:09:17
przez: obba
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:21

Ostatni komentarz: Świetne...gratuluję...czas na książkę.

dodany: 2021.01.15 08:45:03
przez: adam
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:40

Ostatni komentarz: Mój tata też należał do ZBOWiD-u. Pełnił tam jakaś funkcję. Wspominal, że do ZBOWiD-u dla korzyści materialnych zapisują się osoby, których w tamtych czasach nie było na świecie. 😊
dodany: 2020.11.14 09:25:09
przez: Bozena
czytaj więcej
Data newsa: 2011-05-15 20:15

Ostatni komentarz: Boże, który mieszkasz w Wałbrzychu.............

Wspaniałe!!!
dodany: 2019.03.20 19:01:12
przez: Darek
czytaj więcej
Data newsa: 2016-09-13 16:01

Ostatni komentarz: Super! Bardzo miło się czyta
dodany: 2017.01.06 22:01:25
przez: Jan
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:18

Ostatni komentarz: Historia jedna z wielu ale prawdziwa.
Panowie w pewnym wieku szukają
gosposi i pielęgniarki.
dodany: 2015.10.02 15:09:05
przez: stokrotka
czytaj więcej
Tadeusz Reschke - nie jestem gwiazdą
2013-06-26 17:47

W 1987 roku Tadeusz Reschke zajął drugie miejsce w plebiscycie na najlepszego sportowca Ziemi Wałbrzyskiej organizowanym przez „Trybunę Wałbrzyską”. Tuż po ogłoszeniu wyników na łamach tygodnika pojawił się wywiad z liderem wałbrzyskich koszykarzy. Prawdziwym liderem. Takim, o jakim marzą do dziś największe kluby i najsłynniejsze drużyny. W tamtych czasach drużyna miała jedynie dwa „czasy” w ciągu każdej połowy meczu. Brano je z wielką rozwagą. W czasie gry na boisku najważniejszy był lider, niekoniecznie rozgrywający, który kierował grą, a przede wszystkim mobilizował swych kolegów do odpowiedniego działania. Takim liderem był właśnie Tadek Reschke - niezastąpiony do dziś koszykarz naszego Górnika. To jemu przypadło w udziale utrzymanie piłki w ostatnich sekundach meczu decydującego o Mistrzostwie Polski w 1988 r. Należało mu się. Przypomnijmy sobie, co na rok przed tym wydarzeniem mówił dziennikarzowi Trybuny Wałbrzyskiej...


Laureat drugiego miejsca w plebiscycie, Tadeusz Reschke:
NIE JESTEM GWIAZDĄ


 

- Kiedy pan zwycięży w plebiscycie „TW” na najpopularniejszego sportowca naszego województwa ?
- Chciałbym bardzo, ale to ode mnie nie zależy. Decydują o wynikach kibice, głosując na swoich wybrańców. Może kiedyś i mnie się poszczęści…
 

- Kiedy koszykarze sięgali po medale, to na piedestale stał Mieczysław Młynarski, który kilka razy zwyciężył w plebiscycie. Później do I ligi weszli piłkarze i od 5 lat oni triumfują. Pan zawsze jest w cieniu: to Młynarskiego, to piłkarzy. Na boisku należy pan do wyróżniających się zawodników, poza nim mało o panu słychać: nie ma plotek, sensacji, problemów „wychowawczych”. Nie czuje się pan niedoceniony ?
- Absolutnie. Mam poważne podejście do życia, do tego co robię. Na boisku staram się grać jak najlepiej, poza nim robie wszystko, by utrzymywać formę, dbam o higieniczny tryb życia. Mam rodzinę, żonę, dwoje dzieci - Tomasz (2 lata), Sara (pół roku) i to jest dla mnie sprawa najważniejsza, której poświęcam najwięcej czasu. Teraz muszę dzielić go także na budowę domu, nie mam więc czasu na rozrywki.
 

- Sportowiec - gwiazda powinien jednak dbać o reklamę, a poza boiskowe życie też temu sprzyja…
- Ja nie jestem gwiazdą. W Górniku gwiazdą był Mietek Młynarski. Siebie zaliczam do grona solidnych rzemieślników, którzy znają bardzo dobrze swój fach i starają się go wykonywać jak najlepiej, nie schodząc nigdy poza przyzwoity poziom. Myślę, że przez lata gry w Górniku udało mi się utrzymać taką opinię.
 

- Jako trener chciałby pan kierować drużyną gwiazd czy też rzemieślników sportowych?
- Zdecydowanie zespołem rzemieślników. Owszem, gwiazdy są w sporcie potrzebne- myślę o grach zespołowych - ale prezentują różną, pełną wahań formę. Nie zawsze można na nich polegać…
 

- Czy Górnik po odejściu Młynarskiego jest właśnie taką drużyną bez gwiazd, ale pełną rzemieślników ? Czy tym właśnie można wytłumaczyć wysoka pozycję w bieżących rozgrywkach ?
- Tak, w dużym stopniu właśnie tak. Gwiazda jest potrzebna, przyciąga widzów na trybuny, reklamuje drużynę. Jak widać bez Mietka też wygrywamy, liczymy się w walce o medale. Rysiek Wieczorek na pewno nie jest takim snajperem jak Młynarski, ale dużo lepiej gra w obronie. Teraz nareszcie gramy defensywnie pełną „piątką” przeciwko „piątce” rywali. Z Mietkiem natomiast różnie z tym bywało…
 

- Czy w obecnej postawie drużyny nie ma chęci pokazania, że bez Młynarskiego też dacie sobie radę ?
- Po części tak, ale czy to coś złego ? Przede wszystkim jednak chcemy grać jak najlepiej, wygrywać, a walczymy przecież o dużą stawkę. Przez lata splendor spadał na Młynarskiego, a Mietek nie zawsze potrafił docenić pomoc drużyny w wykreowaniu go na gwiazdę. Nie mamy kompleksu, ale chcemy pokazać, że wiemy na czym polega gra w koszykówkę.
 

- Rok temu po dyskwalifikacji drużyna wstawiła się za powrotem Młynarskiego do drużyny. W 1986 roku już tego nie zrobiliście…
- Nie chcę wracać do starych spraw, przy czym w naszym postępowaniu odzwierciedliło się to o czym mówiliśmy powyżej o gwiazdach i rzemieślnikach.
 

- Było głośno o Młynarskim, teraz jest głośno o panu. Górnik przewodził w lidze, pan liderował rankingowi katowickiego „sportu” na koszykarza roku. Dziennikarze i Rada Trenerów PZKosz. wstawiła się za pańskim powrotem do reprezentacji. Czy rozmawiał już z panem w tej sprawie trener Andrzej Kuchar ?
- Nie i raczej wątpię, bym powrócił do reprezentacji. Ostatni raz występowałem w niej w 1983 roku na tournee w Chinach, a trzy lata przerwy to długi okres. Oczywiście chciałbym jeszcze zagrać w poważnym turnieju, ale przecież nie jestem debiutantem, bym musiał wykazywać się formą przez pół roku na obozach. Gram w lidze, a jak gram najlepiej mówią o tym wyniki drużyny i recenzje prasowe. Potrafię się zmobilizować i przygotować do gry w reprezentacji, ale żadnej propozycji występów w niej nie otrzymałem. (Szerzej o tej sprawie w post-scriptum- dop. BS).
 

- Rozmawiamy o wielu sprawach, ale nie poruszamy sprawy najważniejszej obecnie - finiszu rozgrywek w lidze. Sprawiliście swoją postawą wiele radości kibicom, ale miano lidera po II rundach zobowiązuje do zdobycia medalu mistrzostw kraju. Najbardziej cieszyłoby nas mistrzostwo…
- Nas, trenerów, działaczy i zawodników także, ale jest to bardzo trudne zadanie.
 

- Czy w obecnej sytuacji nierealne do realizacji ?
- Ja tego nie powiedziałem. Do tej pory wygraliśmy wszystkie mecze na własnym boisku. Jeżeli utrzymamy taki trend, to tytuł będzie nasz. Ale ja jestem przesądny i wolę nie zapeszać. Obiecuję jednak, że będziemy walczyć do końca. Ale przecież to jest sport, rok temu myśmy sprawili największą niespodziankę eliminując zdecydowanego faworyta - Śląsk. Teraz my byliśmy liderem, ale niespodzianki to cały urok sportu.
 

- Sezon dobiegnie końca, pan osiągnie wiek 30 lat. Jak pan widzi swoja sportową przyszłość ?
- Po bieżącym sezonie będę wystawiony na listę transferową. Jeżeli znajdzie się klub zagraniczny, który zechce mieć mnie w swoim składzie, to - być może - wyjadę za granicę na rok, dwa. Później jednak wracam do Wałbrzycha, myślę o pracy szkoleniowca młodzieży.
 

- Jeżeli jednak transfer dojdzie do skutku…
-To nadal będę grał w Górniku.
 

- W kręgach sportowych mówi się o powrocie do Wałbrzycha Stanisława Kiełbika. Gdyby tak się stało, gdyby pan został, to Górnik mógłby jeszcze powalczyć o ligowe trofea…
- W takiej sytuacji, oczywiście, tak. Ale nie zmienia to faktu, że drużyna nam się starzeje, a następców nie widać. Kilka ostatnich lat w tym względzie zostało zaprzepaszczonych. Ale przed nami finisz ligi i teraz to jest najważniejsze…
 

- Za granicę dobrze byłoby wyjeżdżać w glorii mistrza kraju.
- I ja też tak myślę…
 

- Życzę, by tak się właśnie stało.
- Dziękuję w imieniu swoim i kolegów.
 

Rozmawiał: Bogdan Skiba
 

PS. Na temat powrotu do reprezentacji T. Reschkego rozmawiałem z trenerem kadry A. Kucharzem. Oto co usłyszałem: „Tadek w lidze gra, i to bardzo dobrze, jako środkowy, na przeciwników o wzroście 205-210 cm. W kadrze miałby przed sobą rywali o 10-15 cm wyższych. I przeciwko nim nie ma szans. Musiałby wygrać rywalizację z Binkowskim i Fikielem, na środku jest jeszcze Jechorek. W kadrze Reschke byłby czwartym zawodnikiem, a ja w takiej roli wolę mieć młodych zawodników, niech się uczą wielkiej koszykówki”.
Wymienieni przez pana zawodnicy grają jednak nierówno, a Reschke nigdy nie schodzi poza solidny poziom. To dla pana nie ma znaczenia…? „Musiałem wybrać jakąś koncepcję, wybrałem taką i jestem konsekwentny".


Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: