Opowiadanie science fiction z czasów pandemii w 2020/21
wyróżnienie w konkursie literackim „Opowiedz to miasto” zorganizowanym przez Cepelin Books w Słupsku
cz. I
Podkomisarz Janusz Kossakowski zerknął w lustro. Było to konieczne podczas porannego golenia. Spojrzał sobie w oczy. Poruszył szczęką. Pokiwał głową. Wszystko grało. Nie miał sobie nic do zarzucenia.
Dzień zaczął się jak każdy normalny w czasie pandemii. Spokojnie. Jak każdy zresztą w czasie pandemii. W czasie wielkiej zarazy, zarażonego wirusa lub jak go tam zwał, rodem zza chińskiego muru, obawiali się również przestępcy. Mniej było włamań, pobić praktycznie wcale, a zabójstwa żadnego dawno w Słupsku nie zanotowano. Policja pracowała głównie w terenie zabezpieczając podejrzane marsze w aglomeracjach typu Trójmiasto, Warszawa i inne. Podkomisarz jako spec od kryminalistyki miał praktycznie wolne. W ciągu roku pandemii ukończył zdalnie kilka specjalistycznych kursów, w tym ten najważniejszy – negocjatora ze specjalizacją negocjacji z terrorystami. Marzył o wielkiej akcji i rozmowach z przestępcami z najwyższej półki. Nie przypuszczał, że właśnie tego dnia jego marzenia się spełnią....
Dźwięk telefonu oderwał podkomisarza od marzeń i wpatrywania się w lustro.
– Melduję się ! - wrzasnął, bo wyświetlił się prywatny numer szefa słupskiej policji.
– Natychmiast pod Basztę Czarownic! - odwrzasnął szef.
– Tak jest!
W ciągu piętnastu minut podkomisarz Janusz zjawił się w okolicy baszty. W promieniu 100 metrów od obiektu rozciągała się biało-czerwona patriotyczna taśma. Przebiegała również przez Słupię, która spokojnie płynęła nie czując, że jest w strefie niebezpiecznej. Tam, gdzie był stały ląd, stali policjanci w niebieskich mundurach. Jak na policjantów przystało oczywiście.
Szklana elewacja na parterze pokryta była czarnym produktem typu farba lub spray. Przed głównym wejściem do baszty tkwił szef z megafonem w dłoni i tabletem pod pachą.
– Co jest? Baszta zniszczona? - zapytał podkomisarz widząc pomazane szkło.
– Gorzej. Porwanie.
– A gdzie nasza brygada antyterrorystyczna?
– Brygada poszła na Gdańsk. Obstawiają strajk kobiet.
– A ta z Koszalina?
– W Szczecinie. Obstawiają strajk małych i średnich przedsiębiorców.
– Jasne, wiadomo, pandemia.... A tak w ogóle to kto kogo sterroryzował, porwał i zgwałcił?
Szef ciężko westchnął:
– Gwałtu nie było, chociaż w akcję zaangażowani są sami faceci. Jednak sytuacja jest bardzo niebezpieczna. Kibole ze Słupska porwali kiboli z Koszalina.
Gorszej wiadomości być nie mogło. Wewnętrzna walka pomiędzy kibicami (wyraz bliskoznaczny do słowa „kibol”) znana była od lat. Do tej pory była to głównie walka na okrzyki lub ręczna z pogwałceniem wszelkich zasad sportów walki, zwanych od pewnego czasu MMA. Czasami ktoś komuś przywalił i kończyło się na kilku szwach i pękniętych łukach brwiowych. Porwań nie notowano.
– Z Koszalina porwano Zakapiora i Zakapióra.
– Dali się ot tak porwać? - nie mógł uwierzyć podkomisarz.
Obaj porwani byli nieformalnymi szefami grupy fanatycznych kibiców wszystkiego, co w sporcie koszalińskie.
– Dali. Mamy nagrania z koszalińskiego monitoringu.
Szef oddał megafon stojącemu najbliżej policjantowi i przesunął palcem po tablecie. Na ekranie pojawił się obraz ciemnej ulicy i jasno oświetlonego miejsca pod latarnią, na której była kamera. Ta zarejestrowała Zakapiora spacerującego z psem rasy york, na którego trzech facetów w maseczkach ochronnych FFP2 narzuca koc, związuje i pakuje do bagażnika podejrzanej furgonetki. Zaraz, coś nie tak.... nie na psie, ale na kibicu ten koc wylądował.
– Pies wrócił sam do domu i kobieta Zakapiora zawiadomiła policję, że coś się złego stało z jej facetem. Nigdy by nie opuścił psa – oznajmił szef – A teraz drugi obrazek. Prawie identyczny. Zakapiór poszedł wieczorem po papierosy na stację benzynową pod swoim blokiem. Dorwali go za dystrybutorem z bezołowiową.
– Też kobieta zawiadomiła?
– Nie. Matka. On mieszka z mamusią. Papierosy były dla niej.
– Furgonetkę trzeba zlokalizować.
– Tam stoi. Ukradziona ze szrota w Słupsku.
Auto stało za taśmą, tuż przy głównym wejściu do baszty. Tuż obok karetki pogotowia zdjętej z akcji „pandemia”.
– O, dojechała do Koszalina i z powrotem? Szkoda na szrot ....
– Karetki czy furgonetki? - zapytał policjant stojący za taśmą ostrzegawczą.
– Furgonetki. Karetka jeździ tylko po Słupsku. Odciski zebrane? Może uda się ustalić kim są porywacze...
Szef ponownie ciężko westchnął. Nie było takiej konieczności. Godzinę wcześniej porywacze zadzwonili, przedstawili się i powiedzieli, że jeszcze zadzwonią. Było to trzech nieoficjalnych szefów słupskich kibiców: Padalec, Kobra i Żmija.
– A kamery ze Słupska? Co zarejestrowały?
Szef przejechał palcem po tablecie. Porywacze nie ukrywali się. Jechali ulicami z kamerami, stanęli kilka razy, nawet światłami mrugnęli.
– Wiedzieli, że monitoring w mieście działa. Ale dlaczego nie zadziałał alarm przy baszcie?
– Żmija jest inżynierem elektrotechnikiem. Wybitnym. Po prostu wyłączył – oznajmił szef.
– A o co im chodzi? Przedstawili żądania? - zapytał podkomisarz.
W tym momencie odezwał się telefon szefa. Ten prywatny. Porywacze mieli gdzieś wtykę, skoro go znali. Szef podał telefon Januszowi:
– Gadaj z nimi. Jesteś negocjatorem. Zdalnym, ale jesteś. Niech ten pandemiczny wirtualny kurs na coś się wreszcie przyda.
– Podkomisarz Janusz Kossakowski. Słucham. …. Aha.... No, mieszkam w Słupsku..... Rozumiem.... - oddał telefon – Kazali włączyć internet i obejrzeć strony kibiców Słupska i Koszalina. Powiedzieli, że to co tam jest, wkrótce będzie na najważniejszych portalach informacyjnych. Tam też pojawią się ich żądania.
W internecie ujrzeli wnętrze baszty i dwóch osobników zakutych w kajdanki, z zakrwawionym czołem, w klubowych koszalińskich bluzach również ze śladami krwi.
– O, nie mają maseczek! - jęknął ratownik z pogotowia – Trzeba natychmiast zażądać, żeby włożyli.
Rzeczywiście. Porwani mieli zatkane usta kneblem. Nos był otwarty. Szef udał, że nie słyszy. Miał inny problem na głowie.
– Zaraz opublikują to na innych stronach i będziemy tu mieć nalot dziennikarzy ze wszystkich możliwych mediów....
– Może wyłączyć internet w całej okolicy? - zapytał negocjator.
– Nie można. Pandemia. Zdalne nauczanie. Poczekajmy na żądania. Może uda się je spełnić...
Pojawiły się po paru minutach. Wszystkich zatkało. Pod zdjęciem porwanych, wielkimi literami, porywacze napisali: „Hale i stadiony dla kibiców! Żądamy otwarcia!”. Dalej, już mniejszymi oczywiście było, że w razie niespełnienia żądań, kibice stracą życie, a baszta zostanie wysadzona w powietrze.
– Nie rozumiem.... A okup? A samolot? A inne typowe dla porwań żądania? - głośno myślał szef.
Negocjator poklepał go po ramieniu:
– To proste. Kibice chcą oglądać mecze nie w sieci, ale na żywo. Żądają wejścia na widownię.
– Ale my nie możemy ot tak sobie otworzyć hali „Gryfia”. Pandemia jest. Przecież to rozporządzenie rządu zamknęło widownię... Co ja gadam, nie jedną, w całej Polsce. Jeśli otworzymy naszą, inni też zechcą, żeby otworzyć... To leży w gestii premiera, nie naszym... Nie wiedzą o tym?
– Wiedzą i dlatego podjęli drastyczne kroki. Myślę, że trzeba zawiadomić władze wojewódzkie. Niech tamci się z tym motają. Od roku przyjmują interesantów wirtualnie, niech trochę popracują. Pan niech powiadamia, ja będę przeciągał negocjacje. Aha, trzeba ściągnąć więcej policji. Tu zaraz będzie tłum kibiców...
(opowiadanie zajęło pierwsze miejsce w "Konkursie na powiastkę/bajkę filozoficzną dla dzieci i młodzieży zorganizowanym przez ODN w Poznaniu w 2024 roku")
Dawno temu, może za górami i za lasami, ale na pewno przy ujściu rzeki Kaystros do Morza Egejskiego, leżało miasto Efez. Mówiono, że założycielem miasta był Androklos, syn ateńskiego króla Kodrosa. Ów królewicz wyruszył na wyprawę wojenną, ale wcześniej wyrocznia przepowiedział mu, że założy swoje miasto w miejscu, gdzie spotka rybę i dzika. I właśnie nad Kaystros spotkał rybaków piekących ryby. Jedna z ryb wpadła do ogniska. Iskry zapaliły pobliskie krzaki, a ogień wypłoszył z nich dzika. Właśnie w tym miejscu, na północnym zboczu góry Pion, powstało miasto nazwane Efezem. W tym też mieście, pięćset lat przed naszą erą, urodził się Heraklit, mędrzec i filozof.
Kto to filozof i co to filozofia...?
(opowiadanie otrzymało wyróżnienie w III edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego Magia Futura w Krakowie w 2024 roku)
(opowiadanie otrzymało wyróżnienie w IV Edycji Konkursu Literackiego Pałac w Gądnie w 2023 roku, znajduje się w pokonkursowym wydawnictwie e-booka oraz na stronie
https://www.facebook.com/photo?fbid=774944041397427&set=a.517913603767140 )
(opowiadanie ukazało się w książce "Opowiedz o samotności", która ukazała się nakładem CD Media Poznań 2024 ISBN 978-83-951404-9-5)
(opowiadanie zostało przetłumaczone na język esperanto, ukazało się w "Zeszytach Białostockich" nr 13, ISBN 978-83-66137-79-0 str.101, do pobrania w pdf na
https://espero.bialystok.pl/wp-content/uploads/2023/12/13aj-bjalistokaj-kajeroj.pdf?v=9b7d173b068d )