sowie

Basket and witches czyli sposób na uratowanie polskiej koszykówki

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Data newsa: 2014-03-18 13:35

Ostatni komentarz: …. Bardziej zwróciłabym uwagę na brudne stopy kobiety, aniżeli na brudna sierść psa.
dodany: 2022.03.30 20:12:36
przez: Diane
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:42

Ostatni komentarz: super...szkoda, że nie napisałaś jaki kościół w Wałbrzychu. PIsz dalej na na koniec roku książka. ja swoją szykuję na i półeocze...
dodany: 2021.01.18 11:09:17
przez: obba
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:21

Ostatni komentarz: Świetne...gratuluję...czas na książkę.

dodany: 2021.01.15 08:45:03
przez: adam
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:40

Ostatni komentarz: Mój tata też należał do ZBOWiD-u. Pełnił tam jakaś funkcję. Wspominal, że do ZBOWiD-u dla korzyści materialnych zapisują się osoby, których w tamtych czasach nie było na świecie. 😊
dodany: 2020.11.14 09:25:09
przez: Bozena
czytaj więcej
Data newsa: 2011-05-15 20:15

Ostatni komentarz: Boże, który mieszkasz w Wałbrzychu.............

Wspaniałe!!!
dodany: 2019.03.20 19:01:12
przez: Darek
czytaj więcej
Data newsa: 2016-09-13 16:01

Ostatni komentarz: Super! Bardzo miło się czyta
dodany: 2017.01.06 22:01:25
przez: Jan
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:18

Ostatni komentarz: Historia jedna z wielu ale prawdziwa.
Panowie w pewnym wieku szukają
gosposi i pielęgniarki.
dodany: 2015.10.02 15:09:05
przez: stokrotka
czytaj więcej
Spokój
2015-11-24 15:13

Druga połowa września. To znak, że ruszam nad morze. Nie, nie nad ciepłe - nad nasze, polskie, nad Bałtyk. Kocham je właśnie we wrześniu. Modny kurort wczasowy, jakim jest Ustka, wycisza się. Mniej ludzi, mniej hałasu, główną atrakcją jest morze. Nieobliczalne morze. Czasami spokojne, czasami szalejące, czasami groźne. Uspakaja mnie. Odpoczywam. Oddycham jodem i wolnością. Rozmawiam z tymi, z którymi chcę. Idę tam, gdzie chcę.


Kiedyś wybrałam się do Ustki z Kulką. Kulka to takie jamnikowate wielorasowe zwierzątko na czterech łapkach. Moje zwierzątko.
Owej jesieni wysiadłyśmy z samochodu mego syna. Zajęłyśmy jednoosobowy pokój w pensjonacie. Sunia biegała po pokoiku i obwąchiwała każdy kąt. Co chwilę patrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Jesteśmy nad morzem – próbowałam jej wyjaśnić.
Na podłodze rozłożyłam jej koc. Poleżała przez moment. Ale ciągle patrzyła na wersalkę. No tak, rozpieszczony pies... na twardej podłodze nie poleży, w domu sypia na fotelu... Przeniosłam koc na swoje „spanie”. Było już lepiej, ale poczucie obcego miejsca nie opuściła mego pieska. Chodziła za mną do łazienki, dreptała przy stole.
Po rozpakowaniu walizki, wypiciu kawy ( to znaczy ja wypiłam, Kulka kawy nie lubi) poszłyśmy nad brzeg morza. Zawieszona na budynku poczty flaga łopotała na wietrze. Znaczy się wieje. Na plaży znalazłam niewielki kij i rzuciłam do wody. Piesek nie chciał podejść do fal. Brązowe oczka bały się. Poszłyśmy dalej morskim brzegiem. Zrobiłam kilka zdjęć. Szum wody i wiatru zagłuszył we mnie wszystkie problemy tego świata.
Pogoda pogarszała się. Fale coraz mocniej uderzały o falochron. Usiadłam na schodach prowadzących na plażę. Inni już siedzieli i wpatrywali się we wzburzone morze.
- Potężna siła przyrody. Masa energii. – oznajmił pan w sztrukasach.
- Tylko wielkość Stwórcy porusza tak wielką wodą – dodała pani w spódniczce.
- Natura jest wolna. Robi co chce i człowiek jej nie zniewoli – to pani w spodniach.
- Żaden artysta nie wymyśli takiego ruchu fal – pan w dżinsach.
- No, ostro te fale napier....ją – dresiarz z piwem w ręku.
Wszystkie głowy przytaknęły. Młodzieniec w dresach nikogo nie przeraził, nie zbulwersował. Po prostu – wyraził swój zachwyt nad pięknem groźnego morza. Wyraził to językiem, jakim potrafił.
Tego wieczora zasnęłam jak przysłowiowe niemowlę. Kulka też skuliła się w kłębuszek obok moich stóp. Rano, zanim otworzyłam oczy, poczułam ciepło na piersiach i lekki, spokojny oddech w pobliżu moich ust. Delikatnie podniosłam powieki.
Leżałam na boku z jedną ręką wyciągnięta do przodu i zgięta w łokciu, drugą obejmowałam poduszkę. W przestrzeni między moimi rękami znajdowała się mała ruda główka.... Małe zgięte łapki delikatnie dotykały piersi, a reszta ciałka również wtulona była we mnie. Miałam wrażenie, że trzymam w ramionach małe dziecko...
Po paru sekundach Kulka otworzyła oczy. Liznęła mnie po ręce i spojrzała mi prosto w oczy. W jej brązowych oczach ujrzałam to, o czym piszą i mówią miłośnicy psów: miłość, oddanie, a przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa w obcym miejscu.

I to taki fajny czas w moim życiu…. Chyba tak jest w raju.... piękna i wolna przyroda, mądrzy wrażliwi ludzie, dresiarze też, małe zwierzątko i spokój ....święty spokój.


Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: