Czego pragną kobiety? Miłości, urody, pieniędzy, bratniej duszy ... Nic nowego. Kobieta też człowiek i jak każdy człek pragnie rzeczy i spraw oczywistych. Ale czy zawsze? Jak to było ze mną? Posłuchajcie....
Mam cztery lata i na imię Grażynka. Moje hormony śpią, ale rodzina się powiększa. Do mieszkania wkracza brat. Całe dnie ryczy i ryczy. Nie mogę tego wytrzymać. Chcę sprzedać go za dwa lizaki, takie czerwone na patyku. Największym moim pragnieniem jest, by wreszcie przestał ryczeć. Przestaje – po roku.
Mam jedenaście lat i chcę, by nazywano mnie Grazia. Moje hormony budzą się podczas oglądania filmów o przygodach wodza Apaczów Winnetou. Lektura książek Karola Maya pogłębia mą wielką miłość do .... Old Shatterhanda, białego brata Winnetou. Koleżanki kochają oczywiście Indianina. Zdaję sobie zatem sprawę, że moje szanse u wodza są marne. Wybieram tego, w którym żadna się nie kocha. Czy chcę przenieść się w świat Dzikiego Zachodu? Nie przeginajmy. To nierealne. Ale pragnę zostać aktorką i zagrać u boku odtwórcy roli Olda – Lexa Barkera w filmie o Dzikim Zachodzie.
Pragnienie rzecz jasna niespełnione – kinowych miłości było jeszcze wiele. Ostatnią przeżyłam w wieku 40+. Zaszokowałam otoczenie „miłością” do Rutgera Hauera, psychopaty w filmie „Autostopowicz”.
Mam piętnaście lat, ktoś nazwał mnie Grażką. W moim życiu rozpoczyna się okres burzy i naporu. Nic mi się nie podoba. Dotyka mnie tragedia. Zostaję zmuszona przez dorosłych do opuszczenia rodzinnego miasta. Zostawiam w nim....całą siebie. Wówczas rodzi się największe pragnienie – wrócić do kraju dzieciństwa. Nie wróciłam. Pragnienie ciągle aktualne.
Mam dwadzieścia cztery lata. Taki jeden szepcze mi „Grażynia”... Jest miło, romantycznie...Odkrywam słodką tajemnicę życia. Pragnę rzeczy oczywistych: miłości, wierności, zdrowia dla siebie, dzieci i jego... Już nie chcę na Dziki Zachód, nie chcę do swego miasta. Nareszcie wszystko jak u normalnych ludzi....Kocham i jestem kochana. Pragnę, by trwało to do końca mego życia.
Skończyłam trzydzieści lat, jak mam na imię? Chyba Graża... Jestem sama. Rodzice umarli, facet znalazł inną, lepszą. Muszę odmalować mieszkanie. Koleżanka wyjaśnia, jak przygotować farbę, pokazuje jak machać pędzlem. Mieszam wapno z emulsją. Macham pędzlem i pragnę, by ktoś mi pomógł i wybielił chociaż pokój dzieci. Szybko wybiegam z pracy na przystanek autobusowy. Muszę zdążyć, bo zaraz zamkną przedszkole. Moje dzieci wychodzą zawsze ostatnie. Pragnę, by ktoś mi pomógł, podrzucił do przedszkola, odebrał wcześniej dzieci. Pragnienia o miłości? Nie ma czasu. Nie ma możliwości. Samotna uboga matka z dwójką dzieci nie ma szans. Walczę o byt. Walczę o przetrwanie. Pragnę tego, czego nie mam – poczucia bezpieczeństwa.
Oto wkraczam w czterdziesty piąty rok życia. Nazywam się Grażyna. Dzieci kończą szkoły średnie. Nie stać mnie, by zagwarantować im studia. Muszą sami zatroszczyć się o siebie. Rzucam palenie. Zaczynam co pół roku jeździć do rodzinnego miasta. „Odkurzam” znajomych. Odkrywam internet. Słucham wiadomości na temat nauczycielskiej emerytury. Zlikwidują wcześniejszą dla nauczycieli, nie zlikwidują? Czy po trzydziestu latach prób nauczenia czegokolwiek młodego pokolenia będę mogła wreszcie zająć się sobą? Chcę na emeryturę! A hormony? Są. Jeszcze. I nie mają wpływu na moje życie.
Mam 50+ i znowu na imię Grażynka. Jestem na upragnionej emeryturze. Codziennie wstaję o 8.30 i wyprowadzam swą sunię Kulkę na dwór w wiadomym celu. Potem piję czarną fusiastą kawę, czytam książkę, sprawdzam pocztę w internecie. Staram się mieć zawsze coś „do załatwienia”. To zmusza mnie do dokładnej porannej toalety, zastanowienia się „co ja na siebie założę”. Popołudniowy spacer z Kulką....i tak dalej....dzień starannie zaplanowany. We wrześniu jeżdżę nad morze; do swego miasta – kiedy mam pieniądze. Jeśli w nocy nie mogę zasnąć, odsypiam w dzień. W upalny dzień nie wychodzę na dwór. W zimny – ubieram się ciepło i idę. Chodzę do kina i na spotkania aktywnych emerytów. Mam ksywę ”młoda”. Fajnie. Jeśli coś skrzypi w organizmie, uznaję to za normalną sprawę. Ostatnio kupiłam 42 cale, 3D i oglądam filmy na DVD i video.
Mam jedno pragnienie – niechaj to trwa jak najdłużej.
Aha, hormony zanikły, Bardzo dobrze. Nareszcie spokój.
pamięci Kazimierza Sosnkowskiego (1)
utwór nagrodzony III nagrodą w V Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O złota gałązkę jabłoni” w Łososinie Dolnej w 2023 roku (w zestawie z utworami „Miłość w sadzie” i „Jabłonka”).
Opowiadanie zostało wyróżnione w Przeglądzie Twórczości Dzieci i Młodzieży (kategoria - dorośli) „Lipa 23” w Bielsku - Białej, ukazało się w wydawnictwie pokonkursowym ISBN 978-83-964598-1-7.
(Pierwsze miejsce w konkursie literackim "Co się może zdarzyć w nowej bibliotece po remoncie?" organizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Szczawnie Zdroju).
Zosia weszła do biblioteki. Wyremontowany budynek, stojący obok legendarnego sanatorium „Dąbrówka” w Szczawnie Zdroju, przyciągał świeżością ścian i magią papierowych książek. Te grzecznie stały na półkach i wyciągały swe strony ku czytelnikowi. Zosia miała wrażenie jakby chciały ją chwycić i porwać w świat drukowanych liter. Lubiła siadać na podłodze pomiędzy półkami i marzyć o życiu ukrytym przed oczyma innych. Pani bibliotekarka znała rozmarzoną dziesięciolatkę i zawsze uśmiechała się na jej widok. Obie czuły to samo, świat książek to ich świat. Tym razem dziewczynka zatrzymała się przy półce z nazwiskami pisarzy na M.
(czyli historia zniknięcia starego zawodu)
(opowiadanie jest wersją autorską tekstu nagrodzonego w konkursie z okazji 100 lecia powstania klubu sportowego Lech Poznań, wydanego przez Wydawnictwo Miejskie Posnania ISBN 978-83-7768-320-0 w 2022 roku)
(czyli historia zniknięcia starego zawodu)
- I jak tu żyć? - zapytał Stary nie wiedząc, że owe pytanie stanie się symbolem epoki, która nadejdzie.
- Może na czas zimy wziąć urlop? - zaproponował Czarny.
- Jaki urlop, jaki urlop! - oburzył się Maniek zwany Białym – Przecież pralka mi się popsuła. Zarabiać muszę.
- Ja chcę się dziewczynie oświadczyć. Najpierw pierścionek, potem wesele jakieś trzeba zrobić... - wymamrotał Młody.
- Idę do kibla, zamówię jeszcze po piwie – rzekła wstając z krzesła Stary.