Zapraszam Was na wyprawę w czasie.... Weźcie w dłoń zimne piwko, zamknijcie oczy, westchnijcie mocno....
Oto wielki stadion z zieloną murawą i czarną bieżnią. Z jednej strony brakuje trybun, z drugiej - są betonowe słupki. Pośrodku – betonowa konstrukcja, tu kilka drzew, tam ubita ziemia i wielkie schody...
Przyszłość, teraźniejszość? Nie, to przeszłość – lata 60-te na stadionie naszego Górnika na Nowym Mieście....
Właśnie trwa jego remont. Wiemy jak będzie wyglądał. W siedzibie klubu przy Al. Wyzwolenia znajduje się makieta. Tu będą betonowe trybuny, a pod nimi szatnie i magazyny ze sprzętem. Tutaj stanie nowoczesny zegar, który będzie wskazywał czas i wynik meczu. Zegar będzie miał jednak wadę. Cyfry wskazujące wynik będą pojedyncze. A co będzie jeśli nasi wygrają 10:1? Zegar pokaże 0:1 !
Jeszcze wysoko umieszczone pomieszczenia dla spikera i dziennikarzy. Ale stamtąd widok! Na trybunach oczywiście tylko i wyłącznie miejsca siedzące. Wszędzie ławeczki, w różnych kolorach. Koszykarze Górnika przychodzący na mecze piłkarzy usiądą na zielonych. Będę siadała w ich pobliżu.
Jeszcze w 1969 stadion był placem budowy. Powstawały rzutnie do kuli, skocznie wzwyż i w dal, rów z wodą do biegu z przeszkodami. Na górnym boisku - miejsce do rzutu młotem i dyskiem. Bo Górnik to również lekkoatletyka.....
Około szesnastej dnia powszedniego stadion ożywa. Wypełniają go lekkoatleci. Od 1972 jestem w tym gronie. Najpierw rozgrzewka w parku Sobieskiego. Kilka pętli wokół parku. Jeśli biegniemy dużą pętlą – niżej – okrążeń mniej, jeśli mniejszą – wyżej – więcej. Bilans musi się wyrównać. Czasami oszukujemy. Wbiegamy szybko na stadion, trener przygląda się nam bacznie. Wie. Daje nam wycisk. Miotacze biorą kule i dyski, skoczkowie idą na skocznie, biegacze zostają na bieżni. Dziwne, rzadko kiedy są tu wtedy piłkarze....Jestem w grupie miotaczy. Pcham tę kulę i pcham. Technikę mam do bani. Ale pcham dalej. A na koniec treningu relaks – wieloskoki po olbrzymich schodach na górę, ot tak z dwadzieścia razy lub 20 x 100 m z przyśpieszeniem po 60. Jakże cudownie smakuje herbata przygotowana przez gospodarza stadionu pana Redo! Wyrywamy sobie metalowe kubki, zdajemy sprzęt. Teraz prysznic. W moim mieszkaniu na Nowym Mieście nie ma łazienki. Nie tylko u mnie. Prysznic na stadionie jest równocześnie kąpielą. Jeszcze kilka plotek, kto z kim i dlaczego i ....w oparach gorącej wody spod prysznica....pierwszy papieros...trener do babskiej szatni nie wejdzie.
Dziś już nie ma ani trybun ani szatni, w których zawodnicy przygotowywali się do treningów i zawodów, w której plotkowałam i brałam prysznic....W ubiegłym roku po trawie wyrosłej na ich miejscu biegał mój pies, a ja z łzą w oku wspominałam potęgę stadionu. Zerkałam na budynek po siłowni, w której znajdował się trzeci w Polsce „(...) Gladiator – uniwersalne urządzenie treningowe odwzorowane dokładnie z działającego w warszawskim Ośrodku Przygotowań Olimpijskich, a zakupionego za spory pakiet dolarów. Z tą różnicą, że „Gladiator” wałbrzyski powstał z materiału złomowego na kopalni „Wałbrzych” i praktycznie nie kosztował nic albo bardzo niewiele. Ojcem tej „piekielnej machiny” jest dyskobol Zygmunt Bogusz, który najpierw skopiował warszawskiego „Gladiatora”, a następnie nadzorował jego budowę. (...) nasz (...) jest nieco lepszy od oryginału, gdyż dostosowano go do pracy z większymi obciążeniami.” Tyle Trybuna Wałbrzyska, daty przy tym artykule nie zapisałam. Dziś chyba nikt nie pamięta, że „Atlas” najpierw nazywał się „Gladiator”. Ten ze złomu ponownie trafił na złom...
W siłowni trenujemy głównie zimą. Doskonalimy technikę rzutów, dźwigamy sztangi. Tu trenują również zawodnicy innych sekcji, a Górnik ma ich siedem. Czy szachiści też dźwigają? To przedmiot naszych żartów. Zawsze czekamy do niedzieli. Najlepsi jadą na zawody. Pozostali są kibicami. Na stadionie odbywają się zawody lekkoatletyczne. W 1973 roku - Mistrzostwa Polski Juniorów Starszych. Przyjeżdża 615 zawodników i zawodniczek ze 107 klubów. Przez trzy dni walczą o medale na naszym stadionie. Pasjonujemy się skokami. Na treningach też zerkamy w stronę Eli Pawińskiej, Hanki Kuraś, Grześka Banaszka i Leszka Seweryna. A w niedziele oczywiście mecz. Ludzie schodzą się z całego Wałbrzycha, o nie, sorry. Na Placu Grunwaldzkim jest granica. Tak jak przed wojną. Dalej jest Biały Kamień (przed wojną nie należał do Wałbrzycha)- teren Zagłębia. Zaraz, a komu kibicował Sobięcin? Stary Zdrój jest podzielony. Jeden mój wujek kibicuje Górnikowi, drugi – Zagłębiu. W niedzielę przed stadionem stoją kobiety z palonym na patelni słonecznikiem. Rozgryzanie pestek pomaga w uspokojeniu nerwów. Czasami na mecz przychodzi 15 tysięcy, czasami tylko kilka. Derby Wałbrzycha to stan podwyższonego ryzyka. Mama trzyma mnie wówczas w zamknięciu. Ale inne mecze są bezpieczne. Chodzę na nie sama. A po meczu, kiedy wszyscy kibice opuszczają już trybuny, między ławkami chodzą ludzie z siatkami i torbami. Zbierają butelki po winie, piwie, rzadziej trafiają się po wódce. Kibic zawsze lubił coś na meczu wypić....
Czas obudzić się, odstawić piwko i spojrzeć w teraźniejszość... Zawsze kiedy jestem w Wałbrzychu zaglądam na stadion i.....spływają na mnie wszystkie smutki tego świata....
zdjęcie makiety stadionu zamieszczone w informatorze „Górnik Wałbrzych sezon piłkarski wiosna 1969”
zespoły Górnika i Unii Tarnów (0:0) w 1969 r.
derby Wałbrzycha 31.03.1968 Zagłębie - Górnik 2:1, pierwszy z prawej - Paździor, kontuzjowany Witkowicz, nad nim Magiera, nosze niosą: z lewej Zapatyńki, z prawej - mój Tata Mirosław Kulesza
drużyna piłkarzy Górnika podczas czynu społecznego na stadionie we wrześniu 1973; w tle - toaleta dla kibiców
Paulo7860 2019.05.25 12:46:39 IP: 83.22.195.93 | Zostały tylko wspomnienia i wiara że tu wrócimy piłkarze i kibice jak zadawanych lat. |
kibic 2012.06.14 15:59:40 IP: 87.105.201.182 | lezka w oku...... |
(opowiadanie zajęło pierwsze miejsce w "Konkursie na powiastkę/bajkę filozoficzną dla dzieci i młodzieży zorganizowanym przez ODN w Poznaniu w 2024 roku")
Dawno temu, może za górami i za lasami, ale na pewno przy ujściu rzeki Kaystros do Morza Egejskiego, leżało miasto Efez. Mówiono, że założycielem miasta był Androklos, syn ateńskiego króla Kodrosa. Ów królewicz wyruszył na wyprawę wojenną, ale wcześniej wyrocznia przepowiedział mu, że założy swoje miasto w miejscu, gdzie spotka rybę i dzika. I właśnie nad Kaystros spotkał rybaków piekących ryby. Jedna z ryb wpadła do ogniska. Iskry zapaliły pobliskie krzaki, a ogień wypłoszył z nich dzika. Właśnie w tym miejscu, na północnym zboczu góry Pion, powstało miasto nazwane Efezem. W tym też mieście, pięćset lat przed naszą erą, urodził się Heraklit, mędrzec i filozof.
Kto to filozof i co to filozofia...?
(opowiadanie otrzymało wyróżnienie w III edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego Magia Futura w Krakowie w 2024 roku)
(opowiadanie otrzymało wyróżnienie w IV Edycji Konkursu Literackiego Pałac w Gądnie w 2023 roku, znajduje się w pokonkursowym wydawnictwie e-booka oraz na stronie
https://www.facebook.com/photo?fbid=774944041397427&set=a.517913603767140 )
(opowiadanie ukazało się w książce "Opowiedz o samotności", która ukazała się nakładem CD Media Poznań 2024 ISBN 978-83-951404-9-5)
(opowiadanie zostało przetłumaczone na język esperanto, ukazało się w "Zeszytach Białostockich" nr 13, ISBN 978-83-66137-79-0 str.101, do pobrania w pdf na
https://espero.bialystok.pl/wp-content/uploads/2023/12/13aj-bjalistokaj-kajeroj.pdf?v=9b7d173b068d )