sowie

Basket and witches czyli sposób na uratowanie polskiej koszykówki

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Data newsa: 2014-03-18 13:35

Ostatni komentarz: …. Bardziej zwróciłabym uwagę na brudne stopy kobiety, aniżeli na brudna sierść psa.
dodany: 2022.03.30 20:12:36
przez: Diane
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:42

Ostatni komentarz: super...szkoda, że nie napisałaś jaki kościół w Wałbrzychu. PIsz dalej na na koniec roku książka. ja swoją szykuję na i półeocze...
dodany: 2021.01.18 11:09:17
przez: obba
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:21

Ostatni komentarz: Świetne...gratuluję...czas na książkę.

dodany: 2021.01.15 08:45:03
przez: adam
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:40

Ostatni komentarz: Mój tata też należał do ZBOWiD-u. Pełnił tam jakaś funkcję. Wspominal, że do ZBOWiD-u dla korzyści materialnych zapisują się osoby, których w tamtych czasach nie było na świecie. 😊
dodany: 2020.11.14 09:25:09
przez: Bozena
czytaj więcej
Data newsa: 2011-05-15 20:15

Ostatni komentarz: Boże, który mieszkasz w Wałbrzychu.............

Wspaniałe!!!
dodany: 2019.03.20 19:01:12
przez: Darek
czytaj więcej
Data newsa: 2016-09-13 16:01

Ostatni komentarz: Super! Bardzo miło się czyta
dodany: 2017.01.06 22:01:25
przez: Jan
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:18

Ostatni komentarz: Historia jedna z wielu ale prawdziwa.
Panowie w pewnym wieku szukają
gosposi i pielęgniarki.
dodany: 2015.10.02 15:09:05
przez: stokrotka
czytaj więcej
ŻONA - część II
2018-03-05 10:54

rozmowa 8 czwartek
A: Cześć! Możesz gadać?
B: Raczej ciebie słuchać. Mogę. Nawijaj. Zapewne o swoim sąsiedzie zza ściany.
A: No, skąd wiesz?
B: Bo to twoja jedyna atrakcja na tych wczasach. Znalazł żonę?
A: Chyba nie. Dziś znowu dzwonił. I znowu o tych dzieciach. Biedne dzieciaki. Tata im dupę obrabia. Teraz skarżył się na córkę. Że niby nie dobra, że on ją tak kocha, a ona ma tatusia w dupie. Ale znowu nic nie wskórał. Kolejny telefon, ale całkowita zmiana taktyki. Teraz dzieci były w porządku, ale on samotny, opuszczony przez los, życie i ZUS, bo emerytura niska. Gdyby tak dwie niskie emerytury połączyć... Chyba jednak pani nie miała na to ochoty, bo wykonał kolejny telefon. Tym razem mówił o samotności po śmierci żony. Bardzo wiarygodnie. Nareszcie coś normalnego. I umówił się z panią. Miał kupić ciasta dietetyczne, bo pani na diecie. Ciekawe, co z tego wyniknie
B: Zadzwoń!


rozmowa 9 piątek
A: Słucham, nie wytrzymam! To baran, to cham do kwadratu!
B: Kto?
A: Ten zza ściany oczywiście! Dziś o siódmej rano zadzwonił do kolegi i zdawał mu sprawozdanie ze swych łowów. Każdej kobiecie, z którą się spotkał wystawił opinię. I to jaką! Jedna byłą za chuda, druga mieszkała zbyt ubogo. Trzecia mieszkała z dziećmi i trójką wnuków, które uwielbiała. Żadna nie nadawał się na żonę szanownego pana!
B: No, kumplowi nie mógł powiedzieć inaczej. Do porażki żaden facet się nie przyzna.
A: Ale to nie koniec. Ten debil mówił także o mnie!
B: O Tobie? Jakim cudem?
A: To żaden cud. To tragedia. Chyba kumpel pytał go, czy w jego otoczeniu nie ma żadnej ciekawej kobiety, bo on powiedział, że nikogo ciekawego nad morzem nie spotkał. I powiedział, że w pensjonacie zza ścianą to mieszka tylko jakiś wieloryb, co to nie umie się ubrać! To o mnie!
B: A to świnia! A to cham nieokrzesany! Zamierzasz to tak zostawić?
A: A co mam robić? Ścianę rozwalić?
B: Nie byłoby to takie złe, ale daruj sobie. Właściciel pensjonatu obciąży cię kosztami remontu.
A: To co mam zrobić?
B: Poczekaj, jak będzie telefonował znowu do tych nieszczęsnych kobiet, wpadnij do niego i zrób mu awanturę. Niech cham wie, że ściana to tylko karton-beton.

rozmowa 10 piątek
A: Słuchaj, opieprzyłam chama nieokrzesanego, impotenta z przytupem!
B: Jak, opowiadaj!
A: No więc, on znowu za telefon. O goleniu, prysznicu i teraz dodał jeszcze codzienną zmianę koszuli i krawat, że niby codziennie w nim chodzi. Potem zaczął o dzieciach, jakie to złe, jakie niewyrozumiałe. Dobra, poczekam do następnej rozmowy. Ale słucham, ta się przedłuża. Czyżby pani dała się nabrać na ten kit?
B: Mam nadzieję, że nie...
A: Już zaczynają się umawiać na randkę. Trudno – myślę sobie. Opieprzę innym razem. Wyobraź sobie, że po tej skończonej rozmowie, on zaczyna następną. Umawia się z drugą.
B: Jasne, musi mieć wybór, a skoro baby takie naiwne, to już trudno.
A: Więc tej drugiej ten sam kit wciska. Nawet siebie opisuje, że niby przystojny, że niby brzuszka prawie wcale nie ma, że ma dobrą kondycję. Tak, zwłaszcza kiedy wchodzi na to poddasze.... sama słyszałam jak sapie. Więc szybko narzucam na siebie dresy i po cichu wychodzę z pokoju. Delikatnie pukam w jego drzwi. Po drugiej stronie „Poczekaj, ktoś puka do pokoju”, podchodzi i pyta, kto tam. Ja na to, że sąsiadka zza ściany. Wszystko oczywiście delikatnie, słodkim głosem. Otwiera drzwi, a ja wtedy wpycham go do jego pokoju i zaczynam!
B: Rety! Ale jesteś odważna!
A: Powiedziałam wszystko, co mi na wątrobie leżało. Zaczęłam od wieloryba, że jeśli ja wieloryb, to on delfin bez nasienia lub nędzna szprota bez oleju. Potem chwyciłam telefon, ciągle włączony oczywiście i powiedziałam kobiecie po drugiej stronie, że facet od kilku dni codziennie wydzwania i każdej co innego mówi, że tak w ogóle to kobiet nie szanuje, bo gdyby szanował to nie nazwałby mnie wielorybem, bo sam wygląda jak cienki śledź. Kobieta się rozłączyła.
B: A on, co on w tym czasie robił?
A: Zamurowało go, stał z wytrzeszczonymi oczami i nie mógł ruchu zrobić.
B: Cholera, mógł zawału dostać....
A: No i byłaby mała strata.
B: Nie wygłupiaj się, facet chciał dobrze, tylko nie umiał. Zresztą gdyby nie ta ściana....
A: No właśnie... Płyta kartonowo-gipsowa ma swoje dobrze cechy. Człowiek przynajmniej wie, co za typy z tych facetów.
B: Ale w ogóle coś powiedział?
A: Nic. No to mu jeszcze wypomniałam, te pobudki o siódmej rano. Powiedziałam też, że żadna normalna kobieta nie pójdzie na randkę z facetem, który budzi ją o siódmej rano. Aha, dodałam jeszcze, że powinien sobie kupić aparat słuchowy jak chce jeździć na wczasy i mieszkać w pensjonatach. I wyszłam.
B: I co się z nim dalej dzieje?
A: Nie wiem, cisza. Samochód stoi, a u niego w pokoju cisza. Pewnie zmienił miejsce nadawania. Wrzeszczy do telefonu w innym miejscu, może na plaży. Kończę, muszę odpocząć po tej akcji.

rozmowa 11 niedziela
B: Dlaczego już drugi dzień nie dzwonisz?
A: Sorry, nie mam czasu. Ale nie martw się wszystko w porządku. Oddzwonię.

rozmowa 12 wtorek
A: No cześć, nareszcie jestem sama i mogę spokojnie pogadać.
B: Sama? A z kim byłaś do tej pory?
A: No wiesz, tak jakoś wyszło... no ze Zbyszkiem...
B: Jakim Zbyszkiem?
A: No tym zza ściany...
B: Tym delfinem bez nasienia, szprotą bez oleju i cienkim śledziem?
A: Oj tam, oj tam... wtedy wymknęło mi się... Wiesz, on jest całkiem do rzeczy, tylko taki … taki zagubiony biedaczek.
B: No tak, zagubiony biedaczek... ale jak to się stało, że spędzasz z nim czas?
A: Widzisz, tego samego dnia kiedy go wyzwałam, on rzeczywiście poszedł nad morze i długo myślał. Wieczorem zapukał do mnie. Przyniósł bukiet pięknych kwiatów i po prostu przeprosił. A potem zaprosił na kolację do restauracji pod nami. Posiedzieliśmy i spokojnie pogadaliśmy. Zbyszek po prostu czuje się dziwnie, bo dzieci mu się pożeniły, powychodziły za mąż, a on został praktycznie sam, a do samotności nie nawykł. Przyznał się, że jest niezaradny życiowo i nawet pralki nie umie włączyć. Synowa z tego jaja robi, bo teść nawet koszuli sam sobie nie potrafi wyprasować. Cóż, zmarła żona tak go rozpieściła. I koledzy podpowiedzieli mu, żeby znalazł sobie kobietę, która o niego zadba. Dali wskazówki, co ma mówić i powiedzieli, że najlepiej dzwonić z rana. To miał być taki szybki atak jak wejście CBA . Zaspana kobieta zgodzi się na wszystko. Jednak nie wyszło.... No i tak sobie trochę pogadaliśmy....
B: I co dalej? Zaiskrzyło?
A: No nie wiem, nie wiem... W każdym razie kurs prasowania koszul ma za sobą. Wczoraj go uczyłam. Dziś gotowaliśmy obiad. Uczył się obierać warzywa i gotować zupę. O, ziemniaki potrafi obierać. I tak sobie chodzimy, gotujemy, uczymy się, znaczy on się uczy. I pobyt sobie tutaj przedłużył do zakończenia mojego. Obiecał też, że po powrocie do domu pójdzie do lekarza po aparat słuchowy. Dzieci też się skarżą, że tata wrzeszczy. A niedługo rodzina się powiększy i przy maleństwie trzeba będzie zachowywać się cicho.
B: To jednak mieszka z dziećmi?
A: Z synem w dużym domu. Po śmierci żony i ożenku syna, ten zrobił remont i Zbyszek ma w tym domu zupełnie samodzielne mieszkanie: duża kuchnia, pokój i łazienka.
B: O, to całkiem nieźle, niegłupi ten syn.
A: No właśnie... Muszę kończyć, bo Zbyszek zaraz wróci z zakupów. Ciekawe jak się sprawi. Dałam mu listę, ma poszukać wszystkiego w sklepie.
B: Jasne.. tylko pamiętajcie, że ściany są cienkie, jak ktoś zamieszka obok będzie was słyszał.
A: To już nieaktualne. Zamieniliśmy te dwa pokoje na jeden duży z aneksem kuchennym na pierwszym piętrze. Tu są normalne ściany.
B: Mieszkacie w jednym pokoju?
A: Oczywiście, tak taniej....
B: Dobra, dobra, teraz ty nie wciskaj kitu.
A: Oj tam, oj tam... Zbyszek się przyznał, że lubi jak kobieta ma trochę ciała, bo i tu można i tam przyjemniej...
B: To znaczy, że wy już coś tam...
A: Nie powiem, moja sprawa! Ale zdradzę ci tajemnicę. Łóżko jest duże, bardzo wygodne i nie trzeszczy, a Zbyszek ma sporo energii!


W tym momencie podsłuchujący zorientowali się, że namierzają nie te osoby, o których im chodziło.


Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: