sowie

Basket and witches czyli sposób na uratowanie polskiej koszykówki

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Data newsa: 2014-03-18 13:35

Ostatni komentarz: …. Bardziej zwróciłabym uwagę na brudne stopy kobiety, aniżeli na brudna sierść psa.
dodany: 2022.03.30 20:12:36
przez: Diane
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:42

Ostatni komentarz: super...szkoda, że nie napisałaś jaki kościół w Wałbrzychu. PIsz dalej na na koniec roku książka. ja swoją szykuję na i półeocze...
dodany: 2021.01.18 11:09:17
przez: obba
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:21

Ostatni komentarz: Świetne...gratuluję...czas na książkę.

dodany: 2021.01.15 08:45:03
przez: adam
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:40

Ostatni komentarz: Mój tata też należał do ZBOWiD-u. Pełnił tam jakaś funkcję. Wspominal, że do ZBOWiD-u dla korzyści materialnych zapisują się osoby, których w tamtych czasach nie było na świecie. 😊
dodany: 2020.11.14 09:25:09
przez: Bozena
czytaj więcej
Data newsa: 2011-05-15 20:15

Ostatni komentarz: Boże, który mieszkasz w Wałbrzychu.............

Wspaniałe!!!
dodany: 2019.03.20 19:01:12
przez: Darek
czytaj więcej
Data newsa: 2016-09-13 16:01

Ostatni komentarz: Super! Bardzo miło się czyta
dodany: 2017.01.06 22:01:25
przez: Jan
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:18

Ostatni komentarz: Historia jedna z wielu ale prawdziwa.
Panowie w pewnym wieku szukają
gosposi i pielęgniarki.
dodany: 2015.10.02 15:09:05
przez: stokrotka
czytaj więcej
Rehabilitacja - cz. 1
2011-12-13 20:43

- No więc jest tak – Weronika przełknęła ślinę – O tu, z tyłu na dole bolą mnie plecy, no wie pan, nerki. I to dwie. Nogi też mnie bolą. Tak mi uciekają, mdleją znienacka. To pewnie przez te żylaki.
Młody lekarz o specjalizacji „medycyna rodzinna” zadał pacjentce kilka dodatkowych pytań, postukał w nerki, kazał zgiąć kolana, pomacał żylaki i zaczął wypisywać potrzebne funduszowi zdrowia i Weronice papierki:
- Wykona pani prześwietlenie kręgosłupa i przyjdzie z nim do mnie.
- Jak to kręgosłupa? A nerki? A żylaki ? - jęknęła pacjentka.
- Najpierw wykluczmy kręgosłup. Jeśli będzie zdrowy, zajmiemy się nerkami.
Weronika nie mogła przeboleć, że źle postawiła sobie diagnozę. Była pewna, że wysiadają jej nerki, a żylaki pożerają nogi. A tu nagle kręgosłup. Zawsze jednak jest szansa, że to lekarz się pomylił, w końcu młody i niedoświadczony.


Lekarz się nie pomylił. Popatrzył na prześwietlenie, pokiwał głową:
- Nie jest źle, naprawdę, jest całkiem dobrze. W dolnej części kręgosłupa są co prawda zmiany, ale .....one są....takie naturalne.
- Jakie naturalne? To w końcu mam chory ten kręgosłup czy nie?
Medycyna rodzinna miała problem ze sformułowaniem diagnozy. Starała się być miła i nie urazić pacjentki:
- Proszę panią, nasz organizm zmienia się w ciągu całego życia, zęby się zmieniają, cera się zmienia, kręgosłup też.
- Starzeje się?
- No, niestety tak, ale u pani naprawdę jest całkiem nieźle ....
- ....jak na sześć....znaczy się pięćdziesiąt kilka lat – dokończyła Weronika.
Lekarz przytaknął:
- Wypiszę pani skierowanie na rehabilitację. Tam pokażą pani, jak dbać o kręgosłup, nauczą pani kilku ćwiczeń. Będzie dobrze, naprawdę będzie dobrze.
Dobrze.... dobrze powiedzieć. Człowiek się starzeje, a tu mówią „dobrze”. Większość zębów albo sztucznych albo połatanych, na zmarszczki żaden krem już nie pomaga, a do tego stary kręgosłup.... Trudno, jakoś to trzeba przeżyć.
Po dwumiesięcznym oczekiwaniu na wizytę u lekarza rehabilitanta i otrzymaniu skierowania na ćwiczenia i masaże, Weronika, w przepisowych dresach i miękkim obuwiu, stawiła się na oddziale rehabilitacyjnym. Najpierw zajął się nią młody masażysta.
- Proszę się położyć – wskazał łóżko – O, proszę rozpiąć staniczek. Następnym razem proszę bez staniczka.
Zanim Weronika zdążył zadać pytanie, dlaczego bez staniczka, zrozumiała. Staniczek przeszkadzał w masażu pleców. Po masażu były jeszcze ćwiczenia.
- I jak się czujemy? - zapytał młodzieniec.
- Gorzej niż wcześniej. Wszystko mnie boli.
- Przestanie, przestanie. Tak musi być.

Po każdej z wizyt na oddziale rehabilitacyjnym Weronika czuła się coraz lepiej. Podczas jednej z wizyt, kiedy próbował prawą nogą dotknąć go lewego łokcia, spotkała Elżbietę, koleżankę ze szkolnych lat. U niej też rozpoczął się proces starzenia kręgosłupa.
- Wiesz, ja przychodzę tu co dwa miesiące. Jedna tura się kończy, idę do lekarza, pojęczę, że nadal boli i dostaję skierowanie na kolejną turę masaży i ćwiczeń – zwierzyła się szeptem.
- Tak można? - zaciekawiła się Weronika.
- Jasne, że można. Ale tobie chyba nie potrzeba tak częstej rehabilitacji. Masz starego, niech on ci robi masaże i ćwiczenia. Ja to co innego, samotna jestem,
- Chyba zwariowałaś. Mój stary i masaże...- dotknęła palcem czoła.
Po powrocie do domu Weronika przyjrzała się Staremu. Waśnie rozmawiał z rybkami. Pochylony nad akwarium wrzucał pokarm i zachęcał rybki do jego konsumpcji.
- Tu złap, o tu jest. Smaczne prawda?
No tak, po zakończeniu dialogi z tymi, które głosu nie mają, tradycyjnie usiądzie w fotelu, włączy telewizor i będzie oglądał CNN. Oglądał, bo angielskiego nie zna. Na wielokrotne pytanie żony dlaczego zamiast polskiego, włącza kanał informacyjny, którego nie rozumie, zawsze odpowiada „Właśnie dlatego”. Potem zjedzą razem obiad, Stary pomyje naczynia i otworzy butelkę piwa. Zawartość butelki będzie przelewał do kieliszka i pił. „Gdzie taki typ do masażu i ćwiczeń.... - pomyślała Weronika patrząc na rozmawiającego z rybkami. Kiedyś, tak kiedyś to masował i nie tylko plecy....Ale dzisiaj... Stary po prostu zestarzał się.

Po zakończeniu serii rehabilitacyjnej Weronika za przykładem Elżbiety poszła ponownie do lekarza. Dostała oczywiście skierowanie i kolejny termin oczekiwania – trzy miesiące, bo liczba pacjentów wymagających masaży i ćwiczeń znacznie wzrosła. Mówi się trudno i cierpliwie czeka na swoją kolejkę.

Dopiero po tygodniu od zakończenia rehabilitacji Stary zorientował się, że żona nie wychodzi z domu. Po konsultacji z rybkami na temat nowego pokarmu zapytał:
- Nie chodzisz już na te masaże?
- No nie. Skończyły się. Następne będą dopiero za trzy miesiące. Szkoda, bo pewnie do tego czasu znowu będzie mnie bolało.
- Dopiero za trzy miesiące? Dlaczego?
- Bo kolejka.
- Jak za komuny.... i po cośmy walczyli o tę demokrację.... Stare dobre czasy....
Weronika pokiwała głową na znak, że ze Starym się zgadza. Ot tak, dla świętego spokoju. Ale wieczorem poczuła ból w dolnej części kręgosłupa. Zaryzykowała:
- Słuchaj Stary, może zrobiłbyś mi masaż?
Stary zakrztusił się piwem z kieliszka:
- Jaki masaż?
- Taki normalny. Rękami po plecach.
- Ja nie umiem.
- To się szybko nauczysz. To proste.
Stary spojrzał na Weronikę wzrokiem w stylu „Coś się kobiecie we łbie poprzewracało”.
- Ciebie to chyba łeb boli, a nie kręgosłup. Na głowę się lecz, bo na kości za późno – błysnął starym dowcipem i zaśmiał się. To zdenerwowało Weronikę.
- Taki jesteś mądry to będziesz masował.
- Nie będę.
- Będziesz – stanęła naprzeciwko niego.
- Nie będę. Odsuń się, bo telewizor zasłaniasz.
Chwycił szybko pilota i wyłączyła CNN.
- Będziesz!
Stary się wystraszył. Żona dawno nie krzyczała, telewizora nigdy nie wyłączała, zatem teraz sprawa jest niezmiernie poważna.
- Będę – wyraził zgodę.
Weronika rozłożyła wersalkę. Zdjęła bluzkę, podkoszulek i oczywiście staniczek. Położyła się. Stary podrapał się po głowie.
- I co mam robić? - zapytał z niepokojem patrząc na rozebraną do połowy żonę.
- Masować tu, na dole.
- Po nerkach?
- To nie nerki, to część lędźwiowa kręgosłupa.
Delikatnie dotknął owej części i zaczął masować.
- Mocniej. Masaż musi być mocniejszy. Masażysta naciskał mnie mocniej.
- On też cię taką nagą masował? - zaniepokoił się Stary.
- Nie, byłam w dresach, ale przecież w domu nie będę zakładała dresów.


Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: