sowie

Basket and witches czyli sposób na uratowanie polskiej koszykówki

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Data newsa: 2014-03-18 13:35

Ostatni komentarz: …. Bardziej zwróciłabym uwagę na brudne stopy kobiety, aniżeli na brudna sierść psa.
dodany: 2022.03.30 20:12:36
przez: Diane
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:42

Ostatni komentarz: super...szkoda, że nie napisałaś jaki kościół w Wałbrzychu. PIsz dalej na na koniec roku książka. ja swoją szykuję na i półeocze...
dodany: 2021.01.18 11:09:17
przez: obba
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:21

Ostatni komentarz: Świetne...gratuluję...czas na książkę.

dodany: 2021.01.15 08:45:03
przez: adam
czytaj więcej
Data newsa: 2020-10-20 09:40

Ostatni komentarz: Mój tata też należał do ZBOWiD-u. Pełnił tam jakaś funkcję. Wspominal, że do ZBOWiD-u dla korzyści materialnych zapisują się osoby, których w tamtych czasach nie było na świecie. 😊
dodany: 2020.11.14 09:25:09
przez: Bozena
czytaj więcej
Data newsa: 2011-05-15 20:15

Ostatni komentarz: Boże, który mieszkasz w Wałbrzychu.............

Wspaniałe!!!
dodany: 2019.03.20 19:01:12
przez: Darek
czytaj więcej
Data newsa: 2016-09-13 16:01

Ostatni komentarz: Super! Bardzo miło się czyta
dodany: 2017.01.06 22:01:25
przez: Jan
czytaj więcej
Data newsa: 2013-04-05 13:18

Ostatni komentarz: Historia jedna z wielu ale prawdziwa.
Panowie w pewnym wieku szukają
gosposi i pielęgniarki.
dodany: 2015.10.02 15:09:05
przez: stokrotka
czytaj więcej
Noc muzeów - część I
2015-04-29 08:48

- Witamy państwa serdecznie na naszej wycieczce w przeszłość. Cieszymy się, że w tę jedyną i niezwykłą noc w roku, nazwaną Nocą Muzeów, wybrali państwo właśnie nas. Zaraz udamy się do równie niezwykłego miejsca - sztolni walimskich, by następnie o północy stawić się w legendarnym średniowiecznym zamku Grodno w Zagórzu Śląskim. Zapewne część z państwa była już w sztolniach, na zamku i zna historię tych miejsc. Proszę jednak pozwolić tym, którzy nie byli, na wysłuchanie moich opowieści o dwóch niezwykłych miejscach Ziemi Wałbrzyskiej…. – przewodnik wycieczki usiadł na siedzeniu obok kierowcy – Zatem ruszamy!
Silnik zaskoczył i stary niebieski Jelcz 043, zwany historycznie „ogórkiem”, ruszył dostojnie sprzed budynku Teatru Dramatycznego. W autobusie panowało poruszenie, młodzi cichutko śmiali się, starsi wsłuchiwali się w pracę umieszczonego na przodzie „6-cylindrowego, silnika wysokoprężnego typu Skoda 706RT, o pojemności skokowej 11 781 cm³ i mocy maksymalnej 117,6 kW (160 KM), któremu towarzyszyła 5-biegowa manualna, zsynchronizowana skrzynią biegów”. Oczywiście o tym wszystkim poinformował przewodnik podczas dojazdu do dzielnicy Nowe Miasto.


- A oto nasze Nowe Miasto, kiedyś reprezentacyjna dzielnica Wałbrzycha. Od wielu lat interesują się nią architekci z różnych zakątków świata. Rzadko bowiem można spotkać tak rozległy obszar urbanistyczny, budowany od podstaw w stylu modernistycznym. Planuje się rewitalizację tej dzielnicy…
Aśka przymknęła oczy. Nowe Miasto… dzielnica jej młodości i starości… Wiek dojrzały spędziła w innej części miasta. Po przejściu na emeryturę wróciła. Zna tu każdy kąt, każda uliczkę, każde miejsce. Nie musi słuchać. Sztolnie walimskie też zna. O zamku w Zagórzu Śląskim nie ma co wspominać. Nie pamięta, ile razy odwiedzała to miejsce. Kiedy wysłała SMS-a na konkurs, w którym wygraną były podwójne bilety na tę wycieczkę, myślała, że ktoś z nią pojedzie. Ktoś konkretny. Nie wykazał jednak zainteresowania wyprawą – „Do Walimia? Do tej piwnicy, gdzie zimno i wilgotno? Po co? Reumatyzmu się nabawić? A Zagórze znam na pamięć. Zresztą jak ja wejdę na górę? A ty jak wejdziesz? Pewnie o tym, nie pomyślałaś. Ta wycieczka nie ma sensu!” – usłyszała przez telefon od kandydata na towarzysza starości. Chciała opowiedzieć mu o swoim dzieciństwie na Nowym Mieście, o pierwszym pobycie w Walimiu, o pierwszym papierosie, może o pierwszym pocałunku …. Nic z tego. Facet pewnie siedzi w domu i narzeka na system, rząd, kościół i całą resztę. „Wolny” bilet oddała grupie młodzieży, która chciała przemycić do autokaru kolegę bez biletu. Młodzi siedzieli z tyłu i śmiali się z „ogórka”, jego dziwacznych siedzeń, wielkiej obudowy silnika i hałasu, jaki wydawał.
„Zupełnie tak samo jak kiedyś’ – Aśka westchnęła tak głośno, że zwróciło to uwagę siedzącego obok niej mężczyzny.
- O, pewnie przypomina sobie pani czasy, kiedy jeździło się czymś takim na szkolne wycieczki – uśmiechnął się. – W mojej klasie zawsze była walka o miejsca na końcu.
- W mojej też. Prymusów wypychało się na początek, część zajmowała miejsca pośrodku autobusu, a reszta na zasadzie kto pierwszy ten lepszy.
- A pamięta pani, co się na tym końcu robiło?
Aśka roześmiała się:
- Jasne, że pamiętam. Paliło się lub całowało.
- A w której grupie była pani?
Aśkę zatkało.
- O, przepraszam, pani na pewno siedziała na przodzie.
Zatkało ją po raz drugi. Musi szybko coś odpalić:
- Pan to pewnie był w tej czwartej.
- Czyli… -
- Tej pijącej z tyłu.
Mężczyzna zaśmiał się:
- A skąd pani wie… pozwoli pani, że się przedstawię – Zygmunt.
- Joanna.
- D’arc?
- A dlaczego Joanna D’arc?
- Bo pani od prymusów z przodu.
Dziewczyny z grupy tylnej zapiszczały.
- Różnie bywało.
- U mnie też różnie.
Zaległo milczenie. Aśka nigdy nie całowała się na tylnym siedzeniu podczas szkolnych wycieczek. Teraz zdała sobie sprawę, że nie jest to powód do dumy.
- Wie pani, ja nigdy nie siedziałem na przodzie. Chuliganem byłem.
Nie, nie przyzna się do braku kontaktów o charakterze erotycznym na końcu autobusu.
- Nikt nie jest doskonały.
- Ja to umiem nawet po angielsku:„nobody’s perfect”. Uwielbiam „Pół żartem, pół serio”.
Znowu milczenie. Kłopotliwe.
- Ciekawe, czy ta wycieczka będzie ciekawa – zaczęła Aśka.
- Ja tam nie miałem wyjścia, musiałem pojechać. Wie pani, mieszkam z synem, stary chłop i ani myśli się żenić lub chociaż wyprowadzić na swoje z jakąś kobietą. I jak syn mi powiedział, że jedna koleżanka przyjeżdża i przydałaby się wolna chata, od razu powiedziałem, że chcę na tę wycieczkę. Syn kupił bilet i jadę. Wie pani, może wpadną i zrobią jakiegoś wnuka.
- Jak będą chcieli to zrobią, jak nie, to nie zrobią. Dzisiaj młodzi znają różne sposoby, żeby nie zrobić. A ja wygrałam w konkursie SMS-owym.
- To chyba były podwójne bilety?
- Były. Jeden oddałam tym z tyłu.
- Proszę państwa, zbliżamy się do Walimia. Walim to niezwykła miejscowość. To tu w czasie II wojny światowej hitlerowcy postanowili wybudować system podziemnych korytarzy, być może - fabrykę zbrojeniową. Głównym celem prowadzonych na dużą skalę prac górniczych i budowlanych było wykonanie połączonego ze sobą systemu obiektów – kompleksów składających się z części podziemnej i nadziemnej. To Riese - Olbrzym. Dzisiaj część jest udostępniona turystom: podziemia zamku Książ, Osówka, Włodarz i właśnie sztolnie Walim-Rzeczka. Więcej na temat tajemnic Gór Sowich już na miejscu. Proszę zabrać ze sobą ciepłe okrycia, w sztolniach jest zimno.
Joanna wyciągnęła z reklamówki niebieski polar. Zygmunt założył sweter, który trzymał w dłoni. „Jelcz” stanął. Powoli wszyscy wyszli na zewnątrz. Przywitało ich ciepłe majowe powietrze. Na bezchmurnym niebie pojawił się księżyc, ale zachodzące słońce nadal świeciło.
- Byłam tu w siedemdziesiątym pierwszym…. Ze szkolną wycieczką – odezwała się Aśka. Zygmunt pokiwał głową:
- Ja też w tamtych czasach… z kolegami… Wycieczka była udana?
Idealna. Wspaniała. Jest co wspominać. Ósma klasa podstawówki. Koniec dzieciństwa i początek młodości miał miejsce w Górach Sowich.
- Bardzo udana. A pańskie wyprawy z kolegami?
- Też niczego sobie.
Wycieczka weszła do sztolni. Przewodnik opowiadał właśnie historię budowy Olbrzyma. Aśka i Zygmunt nie słuchali. Patrzyli na spływającą ze skał wodę i wspominali… każdy swoją historię….
 


Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: