Do dziś nie mogę zrozumieć dlaczego sportowe bajery buduje się na Białym Kamieniu. Dlaczego najpierw zburzono tam pływalnię i halę, by postawić halę i pływalnię, podczas gdy na Nowym Mieście nie trzeba było niczego burzyć. Stary poniemiecki basen umarł śmiercią naturalną pozostawiając po sobie ekologiczny ogród botaniczny z ziołami i zielskiem. Rozpadły się też trybuny stadionu od strony basenu. Cóż, jedna czwarta trybun została zbudowana przez człowieka i nie wytrzymała próby czasu w przeciwieństwie do trzech czwartych, leżących na skarpach. Bo z której strony nie patrzeć – stadion na Nowym Mieście leży w naturalnej dolinie... I rozpada się .... Tu nie trzeba było niczego burzyć, a jedynie budować. Tu jest hala lekkoatletyczna, dwa boiska treningowe – jedno na „górze”, drugie – od strony dawnego basenu, zwane w moim dzieciństwie „zieloną”. Miejsca aż nadto do wodnego parku, hali sportowej i kilku innych bajerów... Za moich czasów....tak, jestem już w takim wieku, iż mogę tak powiedzieć. Za moich czasów Nowe Miasto żyło sportem, za moich czasów to były czasy!
Podczas ostatniego pobytu w Wałbrzychu najbardziej zaskoczyła mnie ciocia z Nowego Miasta, co to nieustannie powtarza:” I nie wyrosłaś z tego Górnika”. Okazało się, że ciocia na mecze też chodziła! Było to na przełomie lat 50/60. Na mecze chodzili mężowie, a żony im towarzyszyły. Ciocia z wujkiem na stadion wchodzili od strony dawnego Pogotowia Górniczego, od tej strony też siadali „Bo tam nie świeciło słońce” – wspominają po latach. Panowie oglądali mecz, panie w większości plotkowały, a wynik meczu poznawały po rodzaju okrzyku. Wielkie westchnienie tłumu – strzelili naszym, wybuch radości – my strzeliliśmy. Po stadionie chodził człowiek z wielkimi białym pudłem. Były tam lody. Oj, też pamiętam te lody – smak? czy w ogóle był? kształt – długi na patyku. I dużo wody. W tym lodzie oczywiście. Ale za to jak smakował! Ciocia pamięta również, że na stadionie na środku – w miejscu najdłuższych schodów - była drewniana trybuna honorowa. Aha, kiedyś na boisku ustawiono scenę i występował tam Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. I chyba ja tam byłam....
Mikołaj Bobowski opowiada o najpiękniejszym sezonie 1982/83 – historycznym awansie piłkarzy do ekstraklasy. „Wszystkie drzewa w okolicy zajęte były przez siedzących na nich kibiców” – wspomina. Samochody prywatne, często z rejestracją innego miasta, m.in. Jeleniej Góry, parkowano na każdej możliwej uliczce wokół stadionu, nawet na Psim Polu, nie mówiąc już o mojej ulicy – Ogińskiego. Górnika wspierali ludzie wałbrzyskiego PKS-u (ech, gdzie ten PKS...) Na każdy wyjazdowy mecz pracownicy „brali” autokar, wsiadali, liczyli, ile jest jeszcze wolnych miejsc i ruszali najpierw na Nowe Miasto .... do „Barmana”! Tu stali chętni na wyjazd. „ Ludzie czekali nie wiedząc czy będą jakieś miejsca, czy nie. Jakie było rozczarowanie, gdy było jedno lub dwa...”- wspomina Mikołaj. Mecze oglądał z reguły z tego samego miejsca, w okolicach zegara. Tu spotykał się ze swymi kolegami. Często obok nich siadał Jerzy Grochmalicki, I sekretarz KW PZPR w Wałbrzychu, poseł na sejm. Trybuny honorowej nie było. Obecność sekretarza sprawiała, iż kibice nieco mniej klęli....
Mariola Żabińska, absolwenta Szkoły Podstawowej nr 4 przy Świerczewskiego (dzisiaj Polo Market przy Piłsudskiego) stadion kojarzy się ze szkolnymi zawodami. Była biegaczką. Brała również udział w pokazie taneczno-sportowym na głównej płycie boiska. Podczas zajęć wychowania fizycznego nauczycielka, według opisu, ćwiczyła z wybranymi dziewczętami specjalny układ ćwiczeń. Ten układ wykonywały wraz z innymi dziewczętami z wałbrzyskich szkół. Ile było tych dziewcząt? Całe boisko. Dziewczęta miały na sobie białe płócienne tuniki, które musiały uszyć we własnym zakresie. Z jakiej okazji był to pokaz? Może ktoś pamięta...?
Komuś Nowe Miasto kojarzy się jeszcze z kolarstwem. Organizowano kryterium uliczne z metą na stadionie. Gdzieś w zakamarkach mej pamięci wyłania się zamglony obraz kolarzy jadących ulicą Ogińskiego, Paderewskiego, Namysłowskiego....A może innymi?
Wyścig Pokoju? Nie, jeszcze raz nie. Meta jednego z etapów była na Białym Kamieniu.
Nie pamiętam żadnych zawodów na basenie. Tu przychodzili zwykli śmiertelnicy. Najpierw jako maluchy pluskaliśmy się w części najpłytszej. Środkowy basen przeznaczony był dla „młodzieży”, jak mawialiśmy. I wreszcie trzecia część, najbliżej wejścia – dla „dorosłych”. Patrzyliśmy z podziwem na śmiałków skaczących z wieży w sześciometrową głębię.
My - ludzie z Nowego Miasta tęsknimy za danymi czasami...tęsknimy za widokiem kibiców zmierzających ze wszystkich stron miasta na stadion...za kolejkami przy stadionowych kasach....za kąpielą w basenie.... Jedynie „Barman” pozostał...na szczęście.....
Na zdjęciach coś, czego już nie ma ....rozpoczęcie meczu piłkarskiego w 1971, trybuna od strony basenu w 1973 oraz pocztówka z 1970 r. przedstawiająca basen na Nowym Mieście
ZIOMAL . 2013.06.03 12:05:46 IP: 78.88.205.252 | Zgadza się wszystko co napisała autorka.Zresztą -mieszkaliśmy na tym samym podwórku.Górnik Wałbrzych to było kiedyś (niestety dawno,dawno temu) COŚ dla Wałbrzycha .Piłka nożna,lekkoatletyka,kolarstwo, ,koszykówka,biathlon i jeszcze inne dyscypliny sportowe.Stadion tętnił życiem.Na mecze przychodziło tysiące ludzi.Tak,tak,pamiętam mecze 1 ligi.Szacowano że było na nich około 35-40 tysięcy widzów.Tak jak wcześniej opisano,kibice byli wszędzie.Na drzewach, dachach,w oknach pobliskiego szpitala,część stała na koronie stadionu,szał!!!.Przychodziły całe rodziny niejednokrotnie z maleńkimi dziećmi.Nikt się wtedy nie obawiał, że może być jakaś "zadyma".Owszem pamiętam były i "środki dopingujące"-flaszeczka robiona pod ławką.Wszystko jednak z kulturą .Obiekt (zespół obiektów)zniknął z powierzchni tego miasta.To co pozostało -murawa, jest obecnie staraniem grupy zapaleńców wykorzystywane (na szczęście) do meczów i treningów tej grupki ludzi.Chwała im za to!.Basen przestał istnieć(podobnie jak pozostałe trzy obiekty -Podgórze,Szczawienko,Szczawno Zdrój oraz kryty basen na ul.Małej. Kolarstwo. Wyścigi odbywały się na trasie ulicami Lotników,Batorego,Namysłowskiego,Ogińskiego,Olimpijska.To była taka pętla.Wyścig Pokoju miał zakończenie na stadionie Górnika (jeden raz). Tak,ten obiekt i ten klub na trwałe wpisał się w historii tego miasta -Wałbrzycha . Niestety nie ma możliwości dodania fotek,ale może wspólnymi siłami z autorką ... ? Tak,DAWNYCH WSPOMNIEŃ CZAR . Tylko dlaczego tylko wspomnień ???? |
pamięci Kazimierza Sosnkowskiego (1)
utwór nagrodzony III nagrodą w V Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O złota gałązkę jabłoni” w Łososinie Dolnej w 2023 roku (w zestawie z utworami „Miłość w sadzie” i „Jabłonka”).
Opowiadanie zostało wyróżnione w Przeglądzie Twórczości Dzieci i Młodzieży (kategoria - dorośli) „Lipa 23” w Bielsku - Białej, ukazało się w wydawnictwie pokonkursowym ISBN 978-83-964598-1-7.
(Pierwsze miejsce w konkursie literackim "Co się może zdarzyć w nowej bibliotece po remoncie?" organizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Szczawnie Zdroju).
Zosia weszła do biblioteki. Wyremontowany budynek, stojący obok legendarnego sanatorium „Dąbrówka” w Szczawnie Zdroju, przyciągał świeżością ścian i magią papierowych książek. Te grzecznie stały na półkach i wyciągały swe strony ku czytelnikowi. Zosia miała wrażenie jakby chciały ją chwycić i porwać w świat drukowanych liter. Lubiła siadać na podłodze pomiędzy półkami i marzyć o życiu ukrytym przed oczyma innych. Pani bibliotekarka znała rozmarzoną dziesięciolatkę i zawsze uśmiechała się na jej widok. Obie czuły to samo, świat książek to ich świat. Tym razem dziewczynka zatrzymała się przy półce z nazwiskami pisarzy na M.
(czyli historia zniknięcia starego zawodu)
(opowiadanie jest wersją autorską tekstu nagrodzonego w konkursie z okazji 100 lecia powstania klubu sportowego Lech Poznań, wydanego przez Wydawnictwo Miejskie Posnania ISBN 978-83-7768-320-0 w 2022 roku)
(czyli historia zniknięcia starego zawodu)
- I jak tu żyć? - zapytał Stary nie wiedząc, że owe pytanie stanie się symbolem epoki, która nadejdzie.
- Może na czas zimy wziąć urlop? - zaproponował Czarny.
- Jaki urlop, jaki urlop! - oburzył się Maniek zwany Białym – Przecież pralka mi się popsuła. Zarabiać muszę.
- Ja chcę się dziewczynie oświadczyć. Najpierw pierścionek, potem wesele jakieś trzeba zrobić... - wymamrotał Młody.
- Idę do kibla, zamówię jeszcze po piwie – rzekła wstając z krzesła Stary.